Niewielu było w historii futbolu piłkarzy, którzy wywarli na grę tak duży wpływ, jak Cristiano Ronaldo. Portugalczyk wygrał praktycznie wszystko, co było do wygrania i pobił wszelkie rekordy, możliwe i niemożliwe do pobicia (wprawiając w zakłopotanie legalnych bukmacherów w Polsce). Teraz rozpoczął kolejną kampanię, tym razem w Turynie. Co jeszcze chce nam udowodnić CR7?
Jak Ronaldo trafił na szczyt
Jako dzieciak trafił ze Sportingu Lizbona do wielkiego Manchesteru United. Sir Alex Ferguson wypatrzył go na boiskach w Portugalii i poprosił władze klubu o sprowadzenie Cristiano na Old Trafford. Szkocki trener miał po latach pracy w klubie miał taką pozycję, że jego prośba była w zasadzie żądaniem, tylko ubranym w ładniejsze słowa. Ronaldo trafił więc do United i bardzo szybko potwierdził, że podpisanie z nim kontraktu było jedną z najlepszych decyzji Alexa Fergusona w całej jego wieloletniej karierze menedżerskiej.
Wkrótce później Cristiano Ronaldo był jednym z graczy reprezentacji Portugalii, która była o włos od wywalczenia mistrzostwa Europy w rozgrywanym na swoim terenie turnieju. Gospodarze sensacyjnie przegrali jednak w finale 0:1 z Grecją, która sprawiła jedną z największych niespodzianek we współczesnym futbolu. Co nie udało się w 2004 roku, Cristiano zdołał osiągnąć 12 lat później. Na turnieju we Francji tym razem to Portugalczycy w finale ograli gospodarzy. I choć CR7 już w pierwszej połowie meczu doznał kontuzji i finał oglądał z ławki rezerwowych, to nikt nie miał wątpliwości, komu Portugalia zawdzięcza największy sukces w historii.
Ronaldo na fali
Inna sprawa, że na francuskie EURO 2016 Cristiano Ronaldo jechał już w zupełnie innej roli niż na turniej 12 lat wcześniej. Był już arcygwiazdą światowego futbolu, jednym z najlepszych graczy w historii, legendą i liderem przez wielkie L. I co ważne, we Francji wywiązał się z tej roli w stu procentach, co wcześniej niejednokrotnie stanowiło problem. Bywały ważne mecze, obok których CR7 przechodził, zawodził, był cieniem samego siebie. Teraz jednak dojrzał i brał na swoje barki ciężar dowodzenia drużyną i ciągnięcia jej w najtrudniejszych momentach.
To samo zresztą robił w Realu Madryt. Do Hiszpanii trafił z Manchesteru już jako gwiazda, jako jeden z „Galacticos”, sprowadzanych do drużyny, która miała pozamiatać w Europie. I – pozamiatała. Do czasów Realu prowadzonego przez Zinedine’a Zidane’a nikt nie był w stanie obronić tytułu w Lidze Mistrzów. Zidane i Ronaldo do spółki poprowadzili „Królewskich” do trzech triumfów z rzędu.
Co ciekawe, i Francuz, i Portugalczyk po trzecim razie powiedzieli: pas. Zidane pożegnał się z Madrytem i na razie odpoczywa od pracy, choć na brak ofert na pewno nie będzie narzekał. Ronaldo kariery nie zawiesił, ale także postanowił opuścić Madryt. Wybrał ofertę Juventusu Turyn. „Stara Dama” we Włoszech wygrywa regularnie i z dużą łatwością, niedawno sięgnęła po siódmy tytuł z rzędu. Ambicje ma jednak znacznie większe. W 2015 roku Juventus dotarł do finału, w którym przegrał 1:3 z Barceloną. Rok później skończyło się na porażce po dogrywce z Bayernem Monachium w 1/8 finału, ale był to tylko wypadek przy pracy. 2017 rok to kolejny finał – tym razem przegrany z Realem Madryt. W ubiegłym roku znów Real okazał się przeszkodą nie do przejścia. Po 0:3 w Madrycie, tuż przed końcem rewanżowego ćwierćfinału w Turynie było jednak 3:0. W ostatnich sekundach sędzia przyznał obrońcom tytułu rzut karny i wyrzucił z boiska Gianluiggego Buffona. Jego miejsce zajął Wojciech Szczęsny, który stanął oko w oko z Cristiano Ronaldo. Tym razem Portugalczyk się nie pomylił. Real sięgnął po trzeci tytuł, a wkrótce potem CR7 przeprowadził się do Turynu i z polskim bramkarzem stanowi o sile drużyny.
Przed nim ciekawe zadanie. Z jednej strony – o tytuł w Serie A raczej martwić się nie musi i może się całkowicie skupić na Lidze Mistrzów. Juventus czeka na wielki europejski triumf od ponad dwóch dekad, w międzyczasie przegrał już pięć finałów. Jeśli Ronaldo pomoże im wrócić na szczyt, będzie w Turynie bogiem. W obliczu pojawiających się oskarżeń gwiazdora o gwałt, sukces jest mu potrzebny jak powietrze.